Publikacje

Państwo Świerczkowiakowie coś jakby rodzina

Działa w Centrum Sztuki Mościce. Jest grupą amatorską, występującą z dziesięcioosobową kapelą, którą tworzą w większości zawodowi muzycy. Nie zawsze tak było. Wywodzi się z prawdziwej regionalnej tradycji, w której naturalnym było tańczyć polkę z Powiśla Dąbrowskiego i śpiewać w rodzimej gwarze. Pierwsi Świerczkowiacy pewnie tak odczuwali i rozumieli swoje zespołowe zadania. Dziś wszyscy Świerczkowiacy długo się uczą zanim wejdą na scenę.

Zastanawiam się, co jest większą wartością: pielęgnowanie własnych, rdzennych tradycji, jak to czynią np. górale z Podhala, czy próba zainteresowania, poznawania, uczenia, uświadamiania sobie i innym folkloru odmiennego niż ten z własnego z regionu. Świerczkowiacy prowadzą od 50 lat działalność edukacyjną, popularyzatorską i promującą kulturę polską. Są akademią umiejętności, szkołą życia, klubem kultury fizycznej, teatrem, chórem, a także grupą wsparcia. Kilkaset osób, które tworzyły Zespół przez pół wieku, doskonale wie, co Zespołowi zawdzięcza. Począwszy od sporej wiedzy na temat folkloru, etnografii, muzyki, po dykcję, sprawność fizyczną, dobrą postawę ciała, umiejętność tańca i śpiewu. Jest też wiele innych, może mniej wymiernych wartości jak: przyjaźń, miłość, umiejętność życia w grupie, socjalizacja, dobre maniery, rozbudzanie poczucia własnej wartości, uczenie odwagi i zaradności. Wielu w Zespole hartowało ducha: uczyło się cierpliwości, ciężko pracowało, czekało na pochwałę i na swoją szansę, którą był pierwszy występ. Wówczas wielka zespołowa rodzina organizowała „rytualny chrzest”.

Ta sama rodzina bezlitośnie karciła, wychowywała, stawiała wymagania, niejednokrotnie zmuszała do walki o swoje miejsce w grupie. Zespół, to sztuka konkurencji i przetrwania. Zostają najlepsi, najzdolniejsi, najbardziej wytrwali. Zostają ci, którzy przejmują i kontynuują tradycję, rozumieją poczucie współtworzenia kultury polskiej, ale także tworzą i przekazują tradycję 50-cio letniej grupy.

Od zarania istnienia Zespołu osobne miejsce w jego historii zajmują imprezy, które były udziałem wszystkich, a jednocześnie próżno szukać ich śladów w oficjalnych artykułach, notatkach, kronikach. Świerczkowiacy potrafią się bawić jak nikt. Wielu z nich z pewnością uśmiechnie się na wspomnienie: bitwy poduszkowej w Czarnym Potoku, która zakończyła się rozsypanym pierzem i bólem głowy, kuligów i ognisk w Maszkienicach, zespołowych wykopków i spania na sianie, smaku chleba pieczonego w domowym piecu. Zazwyczaj wystarczyło nieśmiało rzucone hasło „zrzuta po złotym brzuszku” i natychmiast zamiar powrotu po próbie do domu przeciągał się do bladego świtu. W bitwie na piankę do golenia, do której doszło w Szczyrku przypadkowo wziął udział Profesor Sitko. Bitwa na ciastka w garderobach Domu Kultury właściwie nie była przypadkowa. Zaplanowane dobrze były zielone noce wszystkich wyjazdów, po których większość Świerczkowianek szukała swej garderoby na najbliższych drzewach...

Przetwarzamy dane osobowe w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką prywatności.